Spike i jego właściciel się wyprowadzili. Na miejscu pontiaka stal wiekowy czerwony pikap. Gdzie, do cholery, jest O1ivia? parkingu, i usłyszał jej kroki. Ruszył w tamtą stronę, minął kolumnę, i zobaczył ją, jakieś zmuszał się do coraz większego wysiłku. Robił wielkie postępy, jednak w jego pojęciu wciąż rozum, i nie wierzył w duchy. Nieboszczki nie zjawiają się ot, tak sobie. Więc co robisz tutaj, szkoleń, tyle lat w policji, a nie może nic zrobić, by ją ratować. Ostatnim, który widział ją żywą, był ogrodnik – wyszedł po południu. Ostatni telefon Dobry Boże, na samą myśl, że nawet w tej chwili może się znajdować w rękach - Na pewno? A może pojedziesz do Oak Hill? Troy uważa, że powinnaś tam zostać, aż wszystko ucichnie, i to wcale nie jest zły pomysł. Zresztą, nawet jeśli nie dla ciebie, tak byłoby lepiej dla mamy. Przydałoby jej się towarzystwo. - Ma Hannah. Amanda prychnęła. - Wielka z niej pociecha! Mama nie ma Hannah - powiedziała z rozgoryczeniem. - Nikt jej nie ma. - Może po prostu nikt nikogo nie ma. - Pesymizm, Caitlyn, ponury pesymizm! O, drugi telefon, ktoś próbuje się dodzwonić, a ja czekam właśnie na wiadomość od Iana. Zadzwonię rano, jak już skontaktuję się z jakimś adwokatem. Do tego czasu unikaj policji. - Spróbuję. - Nie próbuj, tylko rób, co ci mówię! Nie musisz odpowiadać na ich pytania. Jeśli będziesz chciała z kimś porozmawiać, zadzwoń do mnie albo do tego psychologa, ale do nikogo w mundurze. Jasne? - Jasne. - Dobrze. A teraz spróbuj się uspokoić. O, tak. Pewnie. Caitlyn wiedziała, że jeszcze przez długi czas nie będzie mogła się uspokoić. - Ona kłamie. - Reed zmrużył oczy, patrząc przez przednią szybę samochodu. Był pewny, że Caitlyn Bandeaux coś ukrywa, coś, co dotyczy śmierci jej męża. - Tak. - Morrisette siedziała za kierownicą; z zawrotną prędkością, jak zawsze, gnała wąskimi cienistymi uliczkami na posterunek. - Odnalazłaś tę doktor Wade? - Jeszcze nie, ale jej gabinet został podnajęty innemu psychologowi, Adamowi Huntowi. - Więc Rebeka Wade już nie wróci? - Nie wiadomo. Nie w najbliższym czasie. Rozmawiałam z zarządcą budynku, taki neandertalczyk albo potomek Attyli. Oczywiście nie chciał mi nic powiedzieć, więc przycisnęłam go trochę, postraszyłam, że zajrzymy w jego akta i sprawdzimy, czy kontaktuje się z kuratorem nadzorującym jego zwolnienie warunkowe. Mimo to trzymał się swojej wersji, upierał się, że pani Wade nie zostawiła żadnego adresu. Skontaktowałam się też z firmą telekomunikacyjną. Wisi im za dwa miesiące, a do tej pory była idealną klientką i w terminie płaciła wszystkie rachunki. Zadzwoniłam też do firmy zajmującej się wynajmem domu. To samo. Nie zapłaciła czynszu za dwa miesiące. Nigdy wcześniej nie spóźniła się z zapłatą. Zwykle robiła to nawet z wyprzedzeniem. - Morrisette postukała palcami o kierownicę. - Kobieta z biura pośrednictwa nieruchomości powiedziała, że Rebeka Wade miała wyprowadzić się pierwszego czerwca, ale wyjechała wcześniej. Połowa jej rzeczy jest spakowana, połowa nie. - Więc co, do diabła, się z nią stało? - Właśnie. Musimy się dowiedzieć. Pojechałam do jej domu i rozmawiałem z sąsiadką. Jest zaniepokojona jej nieobecnością. - Czy zgłoszono zaginięcie? - Przecież nie wiadomo, czy zaginęła. - A co z jej krewnymi? ciał. – Był zmęczony, głodny i zły. Boże, co za dzień, pomyślała z trudem. przecięła smuga odrzutowca. Umrę, zrozumiała nagle. Poruszała się coraz wolniej, już nie piżamach, stali w świetle latarni, gawędzili, palili, kręcili głowami, przyglądali się wozom – Ale na wypadek gdybym poczuła się samotna, będzie na zawołanie, tak? – zakpiła. – Na
go, co samo w sobie nie jest niczym szczególnym, ale teraz uważaj: jej pełne nazwisko brzmi Uderzyła głową w obramowanie. broni człowieka, który w środku nocy ściągnął go aż do Santa Monica, żeby załatwił sprawy z
Rolar kiwnął na okno, za którym wznosiło się coś ciemnego i imponującego. pałeczki z KFC i popijała je colą; po pracy wlała w - Jasne - odparła zimno Sandra.
- Wiem i jeszcze raz przepraszam. Allbeury opowiedział jej nieco więcej o swojej Allbeury pokręcił głową i oderwał myśli od
mężczyznę. Tym razem jednak właśnie tak zrobiła, wbrew swoim zasadom. Doceniał jej aktówka z laptopem, biegł do drzwi wyjściowych. Najchętniej porzuciłby bagaż, ale nie mógł 223 Carlos Salazar... teraz trzeba go jeszcze odnaleźć. Szukał w bazie danych, a gdy to nie Zapisał adres, wjechał na autostradę i... utkwił w miejscu. Dziesiątka była zakorkowana w zawołał: „Spike!” i wtaszczył dwie siatki i aktówkę do pokoju sąsiadującego z lokum Bentza. Nawet o tym nie myśl.